- pływające miasto?
- miasto ukryte pod ziemią?
- okrągłe miasto?
To ostatnie było najłatwiejsze, bo takowe miasteczko znajduje się w odległości kilkudziesięciu kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. To oczywiście Koło.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że część mojego życia będzie z nim związana... tam chodziłam do liceum, a w dorosłym życiu przez jakiś czas mieszkałam. Miasteczko jest małe, ma około 23tys. mieszkańców. Myślę że większość z Was ma łazienki wyposażone w umywalki, wanny czy sedesy właśnie z tego miasta, z Zakładów Wyrobów Sanitarnych "Sanitex". Zresztą w Kole przemysł ceramiczny ma wieloletnią tradycję. Znane są, do dziś ręcznie malowane, wyroby fajansowe, jest nawet małe Muzeum Technik Ceramicznych.
Nie o przemyśle jednak chciałam pisać.
Nazwa miasta wywodzi się prawdopodobnie od jego położenia w zakolu Warty, właściwie Warta rozgałęziając się tworzy wyspę i najstarsza część miasta jest na niej położona.
Inaczej pochodzenie nazwy wyjaśnia legenda... Podróżującemu władcy, prawdopodobnie Kazimierzowi Wielkiemu, odpadło koło od powozu. Mieszczańcy troskliwie zajęli się zarówno królem i jego świtą, jak i powozem, król w podzięce nadał nazwę.
To tylko legenda, ale faktem jest (wg Długosza), że Kazimierz Wielki, przed rokiem 1362 wystawił przywilej zezwalający na lokalizację zamku w zakolu Warty. W nim też sporadycznie przebywał, przyjmował posłów, podejmował ważne dla kraju decyzje. Przez wiele wieków Koło, dzięki zamkowi, stanowiło ważny punkt warowny państwa polskiego na terenie Wielkopolski. Od połowy XVI wieku zaczął popadać w ruinę.
W ubiegłym roku namówiłam córcię, by przy okazji pobytu na targach w Kościelcu, zajrzeć na zamek. Pogoda sprzyjała
Pierwotny wygląd zamku - zdjęcie z internetu
Zachowała się tylko południowo zachodnia część, czyli niższa wieża, która z kwadratowej przechodzi w cylindryczną i fragment murów.
Troszkę z duszą na ramieniu, bardziej w obawie przed jakimiś pełzającymi lub nietoperzami niż spadającymi cegłami, ale musiałam zajrzeć do środka...
Spojrzenie w dół - mnóstwo śmieci i ptasich odchodów, spojrzenie w górę - pięknie widoczne przejście z części kwadratowej do okrągłej.
Ruiny to zawsze smutny widok, dodatkowo nastrój grozy potęgowały złowróżbnie kraczące wrony, zdenerwowane, że ktoś narusza ich terytorium.
Dziedziniec zamku ...
... i widok od południowo-zachodniego narożnika.
Widok na malowniczo wijącą się odnogę Warty
... i stada krów pasące się na nadrzecznych łąkach.
Razem z zamkiem, za czasów Kazimierza Wielkiego, wybudowano ratusz i kościół farny Podwyższenia Krzyża Świętego. Były to pierwsze budowle murowane w Kole.
Za rzeką, po prawo będzie widoczna Starówka leżąca w rozwidleniu Warty ...
W centralnej części zdjęcia widoczna jest wieża ratusza, po prawo kościół farny...
... i widok na kościół farny z innej strony.
Krótkie uzupełnienie...
Odpowiedziałam już Ewuni, ale może nie wszyscy czytają komentarze, więc uzupełnię posta. Miałam napisać o tym od razu, jednak zmęczenie wzięło górę;)
W bliskim sąsiedztwie fary znajduje się kościół pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i klasztor bernardynów.
To nowsza budowla niż opisane wcześniej, powstał w XV i XVIII wieku, z fundacji księżnej Anny Sochaczewskiej. W XVIII wieku August III oddał zamek bernardynom, a Ci, niby światli ludzie, chcieli wykorzystać cegłę na odbudowę zniszczonego klasztoru:( Na szczęście mocna zaprawa łącząca kruchą cegłę uniemożliwiła ten zamiar. Dzięki temu, co prawda ruiny, ale możemy podziwiać i dziś.
Dziękuję i pozdrawiam:)
Fajny post, z ciekawością przeczytałam:-)) Zdjęcia świetne:-)
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się ten turniej wiedzy:-))
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję Karolinko:) Nam też podobał się turniej wiedzy i wzorem taty organizowałam go również swoim dzieciom;)
UsuńBardzo interesujące zdjęcie.
OdpowiedzUsuńTwój Tato był bardzo mądrym człowiekiem i wspaniałym ojcem.
Dziękuję Basiu:)
UsuńWspaniała wycieczka! Przepiękne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu:)
UsuńZ przyjemnością przeczytałam ten post tym bardziej,że w ogóle nie znam tamtych stron:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Jadziu:) Koło to prawie centrum Polski.
UsuńCiekawy wpis...
OdpowiedzUsuńWszystko przemija i sława i pieniądze, bo nie zabierzesz na drugą stronę niczego...
Pozdrawiam Aniu ...
Masz rację Krysiu.
UsuńPozdrawiam:)
Aniu, miałaś cudownego tatę, mądrego i na pewno bardzo serdecznego człowieka :)
OdpowiedzUsuńOpowieść o Kole bardzo interesująca i ta legenda jest dla mnie prawdziwsza :)))) Same ruiny, jak wszystkie wzbudzają we mnie lekki smutek, jak można zniszczyć tak piękne rzeczy. Ale cóż, Polska ma taka historię, że niestety, wiele pięknych budowli, historycznych zostało bestialsko i głupio zniszczonych. N.b. zastanawiam się ilu okolicznych mieszkańców skorzystało z darmowej cegły...
Dziękuję Ci za ten spacer i za opowieść o Twoim tacie. Bo ja miałam najwspanialszego tatę na świecie i jak czytam o takich wspaniałych, mądrych ludziach, to bardzo ich doceniam :)
Buziaki :*
Dziękuję Ewuś:)
UsuńPrzygotowując się do napisania tego posta, dowiedziałam się, że gdyby nie pewien fakt, zamek już dawno (w XVIII wieku) zostałby rozebrany, i to przez światłych ludzi - bernardynów, którzy cegły chcieli wykorzystać na odbudowę zniszczonego klasztoru:( Na szczęście okazało się, że mocna zaprawa łącząca kruchą cegłę uniemożliwiła ten zamiar.
Pozdrawiam Ewuś:)
Aniu, z wielkim zainteresowanie przeczytałam posta i obejrzałam zdjęcia. Lubię takie miejsca. Owszem, z jednej strony ruiny trochę przygnębiają, ale z drugiej jest w nich coś fascynującego, jakaś tajemnica i niedopowiedzenie. Bardziej przygnębia mnie widok graffiti namazanego na ruinach.
OdpowiedzUsuńMiałaś wspaniałego Tatę...
Całuję najserdeczniej.
Masz rację Małgosiu, mnie też zasmuciły. Zamek jest na uboczu, ok. 3km od centrum, dla młodzieży to doskonałe miejsce na wypad za miasto:(
UsuńBuziaczki:)
Aniu wspaniały wpis, długo Ci zeszło zanim zdecydowałaś się go nam poczytać, ale chwała Ci za to. Nigdy nie byłam w tych rejonach Polski, więc nie znam też wielu historii z nimi związanymi. Wycieczka okraszona fotami, bardzo ciekawa. Teraz niemal wszystko w ruiunę popada, zwłaszcza takie stare zamki. U nas też są ruiny zamku w Czarnorzekach, związane z Aleksandrem Fredro, ostatnio w prywatne ręce oddane i nieco odrestaurowane, więc spokojnie można wszystko obejrzeć, bez obawy przed spadającą cegłą na głowę. Organizowane są też imprezy świętojańskie, takie wedle dawnych zwyczajów, ale ja z wiadomych względów / trzeba iść sporo pod górkę/, nie jestem w stanie w nich uczestniczyć, nawet jako widz.
OdpowiedzUsuńMiałaś fantastycznego tatę i bardzo mądrego, takie zabawy, nie tylko bawią, ale i kształcą.
Buziaczki.)
Dziękuję Danusiu:) Nie słyszałam o tym zamku, dzięki Tobie poczytałam i już wiem na kanwie czego powstała "Zemsta";) Uczymy się całe życie;)
UsuńBuziaki:)
Wspaniała fotorelacja! Ciekawe informacje, które z wielką przyjemnością przeczytałam. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Dziękuję Basiu:)
UsuńAniu, Twój Tata był niezwykłym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńPrzecudny post i przedstawiłaś w nim wszystko co kocham całym sercem.
Zamek. Chociaż jest już trwałą ruiną to w dalszym ciągu zachwyca.
A kościół farny? jejku ależ on piękny.
Serdecznie pozdrawiam:)
Lusiu, pisałam tego posta myśląc o Tobie;) Wiem że dla Ciebie podróże, to jak tlen dla organizmu;)
UsuńDo kościoła farnego chodziłam na katechezy w czasie liceum, wtedy nie doceniałam jego piękna, teraz jestem nim zachwycona.
Pozdrawiam Lusiu:)
Aniu Koło znałam tylko z miejsca na mapie , nigdy tam nie byłam więc z ciekawością przeczytałam i obejrzałam fotki. To był bardzo ciekawy spacer w towarzystwie mądrego przewodnika :-) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńA tatę miałaś super, fajnie jak można się tak uczyć przez zabawę.
Buziaczki
Dziękuję Aniu za te wspaniałe słowa:)
UsuńBuziaczki:)
Piękne zdjęcia - w ubiegłym roku z synem specjalnie pojechaliśmy podziwiać tę malowniczą ruinę, ale jak zobaczyłam tę polną drogę na chyba wale przeciwpowodziowym, to trochę zwątpiłam, ale dojechaliśmy pod sam zamek:)Warto było!
OdpowiedzUsuńJa też zdjęcia robiłam w ubiegłym roku, pod koniec czerwca;) Może mało brakowało, a byśmy się spotkały;) Droga rzeczywyście wąska, polna.
UsuńPozdrawiam Anetko:)
Bardzo ciekawy post Aniu. Nigdy nie byłam w tamtych okolicach więc przeczytałam z przyjemnością. Szkoda, że tak niewiele zostało z tego zamku, był wspaniały. Kościół fantastyczny, jeśli kiedyś nadarzy się okazja to będę pamiętać o tym miejscu. Miłej niedzieli!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuś:)
UsuńCiekawy post, Aniu ;) Dopowiem, że idąc w pielgrzymce na jasną Górę, przechodzimy przez Koło obok tych obu kościołów- robią wrażenie, szczególnie zaś Fara. W Kole też odpoczywamy 2 godziny, przy kościele MB Częstochowskiej :)
OdpowiedzUsuńMieszkając w Kole kośćiół MB Częstochowskiej był moim parafialnym;)
OdpowiedzUsuńJadziu, jeśli przechodzisz obok tych dwóch kościołów, na drugim moście spójrz w prawo i zobaczysz ruiny zamku;)
Pozdrawiam:)
Ruiny wyglądają świetnie, ale szkoda, że jednak nie uratowano zamku:(
OdpowiedzUsuńfajny post Aniu, pozdrawiam serdecznie:)
Lubię takie ruiny, szkoda tylko, że tak wiele z nich stoi zaniedbanych i wkrótce rozdziobią je kruki i wrony.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńurzekło mnie okrągłe miasto :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Kole, więc bardzo interesująco czytało mi się Twój post. Uderzyło mnie jeszcze jedno -na zdjęciach, przy ruinach nie ma turystów...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam