sobota, 31 grudnia 2011
czwartek, 29 grudnia 2011
Sercowe klimaty
Wykorzystując dni wolne ostro wzięłam się do pracy - walczę z drewnem! Na szczęście zmrok zapada szybko...inaczej musieliby mnie wciągać do domciu...tylko nie wiem jak? ...może za łapki i wlec po schodach na piętro... hehe.
Po pracy fizycznej robótkowy relaks... jak to zwykle u mnie bywa, myślę że u Was też, robię wiele rzeczy na raz... W święta zaczęłam dziergać dla córci otulacz... prawdę mówiąc miał być mój, bo mój ulubiony kolor, ale okazuje się, że turkus to również jeden z ulubionych kolorów córci... no więc pozbyłam się nadzieji...
Udziergałam już 110cm... oczyma wyobraźni widzę koniec...
Jak co roku, w tym również, przygotowuję trochę gadżetów do licytacji na WOŚP... wyszywam jednokolorowy obrazek, który już wcześniej wyszyłam mojej Asiuni z MarAsiowej Ostoji, ale jakoś kiepsko mi idzie...
Dla odpoczynku, a może zainspirował mnie mój filuterny kotek ...
... zaczęłam hafcić małe, serduszkowe elementy...
Powstaną z nich serducha - oczywiście na WOŚP, dlatego spadam wyszywać następne....
Dzięki za odwiedziny i komentarze...buziaczki dla Was:)
Po pracy fizycznej robótkowy relaks... jak to zwykle u mnie bywa, myślę że u Was też, robię wiele rzeczy na raz... W święta zaczęłam dziergać dla córci otulacz... prawdę mówiąc miał być mój, bo mój ulubiony kolor, ale okazuje się, że turkus to również jeden z ulubionych kolorów córci... no więc pozbyłam się nadzieji...
Udziergałam już 110cm... oczyma wyobraźni widzę koniec...
Jak co roku, w tym również, przygotowuję trochę gadżetów do licytacji na WOŚP... wyszywam jednokolorowy obrazek, który już wcześniej wyszyłam mojej Asiuni z MarAsiowej Ostoji, ale jakoś kiepsko mi idzie...
Dla odpoczynku, a może zainspirował mnie mój filuterny kotek ...
... zaczęłam hafcić małe, serduszkowe elementy...
Powstaną z nich serducha - oczywiście na WOŚP, dlatego spadam wyszywać następne....
Dzięki za odwiedziny i komentarze...buziaczki dla Was:)
środa, 28 grudnia 2011
Makaron... niekoniecznie do jedzenia
Tak jak pisałam w jednym z komentarzy, moje makaronowe robótki są już trochę przeterminowane - robiłam je w ubiegłym roku. Nie jest to mistrzostwo świata - widziałam wiele piękniejszych prac, ale to było moje pierwsze spotkanie z makaronem i pistoletem... hehe, więc i tak jestem z siebie dumna.
Tak mi się spodobało ich tworzenie, że powstał cały makaronowy las!
Natomiast moja córcia kleiła mniejsze formy- gwiazdki i aniołki
Jest to świetna zabawa ... niestety w tym roku pistolet odmówił mi posłuszeństwa - samoistnie wystrzelił hehe, tzn. przez zwarcie jakie spowodował wystrzeliły korki, ... nie było to przyjemne -wrzeszczałam jakby rozpoczęła się wojna !!!
Zakupiłam już drugi, ale na jakiś czas mam dość wystrzałów!
Dziękuję Wam za serdeczne przyjęcie i miłe komentarze:):):)
Tak mi się spodobało ich tworzenie, że powstał cały makaronowy las!
Natomiast moja córcia kleiła mniejsze formy- gwiazdki i aniołki
Jest to świetna zabawa ... niestety w tym roku pistolet odmówił mi posłuszeństwa - samoistnie wystrzelił hehe, tzn. przez zwarcie jakie spowodował wystrzeliły korki, ... nie było to przyjemne -wrzeszczałam jakby rozpoczęła się wojna !!!
Zakupiłam już drugi, ale na jakiś czas mam dość wystrzałów!
Dziękuję Wam za serdeczne przyjęcie i miłe komentarze:):):)
wtorek, 27 grudnia 2011
Prezencior
Mam nadzieję, że wybaczycie mi początkowe potknięcia - nie potrafię jeszcze w pełni zarządzać moim blogiem - po prostu on się mnie nie słucha hehe... Będę jednak z uporem próbowała przezwyciężać trudności...
Dziś pochwalę się prezenciorem (inaczej nie mogę go nazwać) jaki sprawił mi mój syn...od razu jednak zastrzegł, że jest on na wiele uroczystości, czyli przez najbliższych kilka lat nie mam co się spodziewać żadnego, nawet najmniejszego prezentu! Jednak przeżyję - ważne że mam to cudo!!!
Mimo że jest bardzo duży, i tak moje przydasie nie mieszczą się, ale zawsze to coś!
Pozdrawiam:)
Dziś pochwalę się prezenciorem (inaczej nie mogę go nazwać) jaki sprawił mi mój syn...od razu jednak zastrzegł, że jest on na wiele uroczystości, czyli przez najbliższych kilka lat nie mam co się spodziewać żadnego, nawet najmniejszego prezentu! Jednak przeżyję - ważne że mam to cudo!!!
Mimo że jest bardzo duży, i tak moje przydasie nie mieszczą się, ale zawsze to coś!
Pozdrawiam:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)