Mam nadzieję, że wybaczycie mi początkowe potknięcia - nie potrafię jeszcze w pełni zarządzać moim blogiem - po prostu on się mnie nie słucha hehe... Będę jednak z uporem próbowała przezwyciężać trudności...
Dziś pochwalę się prezenciorem (inaczej nie mogę go nazwać) jaki sprawił mi mój syn...od razu jednak zastrzegł, że jest on na wiele uroczystości, czyli przez najbliższych kilka lat nie mam co się spodziewać żadnego, nawet najmniejszego prezentu! Jednak przeżyję - ważne że mam to cudo!!!
Mimo że jest bardzo duży, i tak moje przydasie nie mieszczą się, ale zawsze to coś!
Pozdrawiam:)
hihi...to nieźle Cię załatwił Aniu ale i tak warto było...
OdpowiedzUsuńja w swoim kufrze trzymam pościel
Witaj Aniu.Kufer piękny.Czekam z niecierpliwością na twoje dzieła.
OdpowiedzUsuńWow! Super prezent dostałaś - szczęściara ;o)
OdpowiedzUsuńA choinki na banerze bomba! pierwszy raz takie widzę ;o)
OdpowiedzUsuńDzięki:) Robiłam takich mnóstwo w ubiegłym roku, w tym stworzyłam jedną i zrobiłam zwarcie hehe...pistolet nie wytrzymał!
OdpowiedzUsuńMoże jutro pokażę parę ubiegłorocznych ozdóbek z makaronu.
Witam Cię, cieszę się z Twojej obecności. Początki są troszkę trudne, ja też zaczynałam.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości... warto!!! Makaroniaki cudne :)
Dziękuję za wizytę , zapraszam też do komentowania. Pozdrawiam cieplutko
Prezencior rewelacyjny, chyba trochę Ci zazdroszczę:))) Początki zawsze trudne, ale zobaczysz, już niedługo będziesz śmigać po blogu!!! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń