Niestety fotki na szybko wyszły kiepsko, ale już nie zabierałam do ponownej sesji.
U mnie w dalszym ciągu susza, na grzyby w lesie nie ma szans, brak nawet trujących... kurcze, niebo ktoś nade mną zakleił czy co?:(
Żałuję że nie mam przy ogrodzie własnego lasku, mogłabym podlewać hehe.
Weeend minął mi w kosmicznym tempie, wszystko przez nawał zajęć, ale tak jest jak w tygodniu żyje się tylko pracą zawodową:( Uwijałam się jak fryga, umyłam okna, oczywiście standardowe porządki, pranie, prasowanie itp. Popracowałam też w ogrodzie i na warzywniku. Zebrałam rośliny na następną porcję suszu i słonecznik na zimowy pokarm dla ptaków...
Maliny, których nie dałyśmy rady zjeść nastawiłam na malinówkę...
... i rozkoszowałam się jesiennym ogrodem.
Znienacka tu i tam pojawiły się zimowity.
Hortensje przybrały intensywne barwy. Na zdjęciu Phantom
Żółte chryzantemy zmieniają barwę.
Przy aksamitkach chyba jakiś ptaszek zasiał mi len;)
Swoje panowanie rozpoczynają astry bylinowe.
Leszczyna Contorta, chyba po raz pierwszy zaowocowała.
Z drzewa spadają orzechy włoskie
Dzielżan przeżywa drugą młodość hehe...
Dziękuję za wszystkie cieplutkie komentarze odnośnie jesiennych obrazków:)
Życzę Wam miłego tygodnia:)