Wypadł z gniazda jako nieupierzone pisklę, przygarnęli go dobrzy ludzie i zajmują się nim jak dzieckiem.
Rosną mu już pióra, próbuje nieporadnie klekotać, uwielbia łaskotanie... ciekawa jestem jego dalszych losów... Damian, który się nim zajmuje i dzięki któremu mogłam zrobić Kajtkowi sesję fotograficzną, obiecał że co jakiś czas będzie mi go przywoził. Trzymam Go za słowo, a potencjalnej teściowej się nie odmawia hehe:)
Z robótek mało robię - papierzyska przesłaniają mi świat, ale by nie zwariować co jakiś czas popełniam mniejsze lub większe przerywniki...
I tak powstał powstał hafcik na poduszki dla chorych dzieci, tym razem dla jakiejś starszej dziewczynki...
Szyję drugiego takiego samego papieża jak wcześniej, ... nie lubię szyć tych samych wzorów w krótkim odstępie czasowym, dlatego nie wiem kiedy go skończę.
Przepraszam za wygniecioną kanwę, ale nie lubię wyszywać na tamborku. Przy okazji ... pod moimi kursami były pytania jak wyszywam - to właśnie mój sposób... nie umiem szyć od razu zapełniając wszystkie linie i parkując kolorami, wszystko mi się wtedy plącze.
Ja odliczam, wyszywam jakimś widocznym kolorkiem i wtedy mam odnośnik do następnych kolorów... tu zaczynałam od podstawy krzyża, w poprzednim od ust, czyli różnie.
W ogrodzie się dzieje...
By nie zanudzać zrobiłam kolaże...
... pierwszych liliowców, czekam jeszcze na wiele następnych...
...róż... nie, nie mam tyle krzewów, często są to te same w różnych fazach kwitnienia.
Rozpoczyna kwitnienie przetacznik kłoskowy - bardzo go lubię.
Ostróżki pokonane przez wiatr i deszcze...
Dawno nie pokazywałam co czytam, a czytam codziennie do poduszki, chociaż po kilku stronach padam.
Bardzo fajna, lekka lektura.
I dwie książki Ericy Spindler - pierwsza mnie nie zachwyciła, chociaż zaskoczyła, drugą kończę i polecam - świetna.
Pozdrawiam :):):)
a mnie właśnie z ukrycia zachwyciła, nie chciałabyś się może wymienić za tą drugą?
OdpowiedzUsuńMam obie, ale nie są moją własnością, są wypożyczone z biblioteki:(
OdpowiedzUsuńMogę Ci podesłać do przeczytania i odesłania.
Bocianie dziecko ??
OdpowiedzUsuńJaki ładny :-)
Nie czytam ostatnio, nie szydełkuję w ogóle, ale chętnie oglądam :-)))
Lubię róże :-)
Tak Krysiu, to mały bocianek. Swoja droga nie wiedziałam, że małe bocianki mają czarny dziób i nogi... teraz już wiem;)
OdpowiedzUsuńŚliczny mały Bocianek. Dobrze, że znaleźli go dobrzy ludzie i ma szansę przeżyć. Jest uroczy, ale pewnie wymaga wiele pracy. Będę czekać na relację z jego dalszych losów.
OdpowiedzUsuńW haftach jesteś mistrzynią.
Nie dziwię się, że nie lubisz robić tego samego, też tak mam.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Śliczny bocian :) Po sąsiedzku mam bociany. W tym roku są dwa maluszki. Podglądam je przez lornetkę i śledzę ich postępy. U nas 2 razy zdarzyło się, że mały bocian został wyrzucony z gniazda. Na szczęście niedaleko mamy ZOO, które chętnie bierze je na wychowanie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj, powiało grozą .....ale warto poczytać :) Moje ostróżki zawsze zabezpieczam, podwiązując je do kijków bambusowych...sprawdza się :) Piękne kwiaty. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że historia z bociusiem mnie wzruszyła. Trzymam kciuki:)
OdpowiedzUsuńTeż przywiązałam, tylko po fakcie:)
OdpowiedzUsuńŚliczny maluszek, dobrze że znalazł opiekunów. Pod ich opieką z pewnością wyrośnie na wspaniałego bociana. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBocianie dziecko miało szczęście :) Zastanowiło mnie co dalej? Bo przecież ktoś go musi nauczyć latać i łowić. Może zostanie w gospodarstwie?
OdpowiedzUsuńKwiaty masz cudowne Aniu, wszystkie bez wyjątku. Moje ostróżki w tym roku wyjątkowo nie poddały się wiatrowi :)
Pozdrawiam Ewa.
oj śliczne bociani dzidziuś.... dawno takiego maleństwa nie widziałam....
OdpowiedzUsuńprzetacznik... cudo !
buziaki Anulka
Chętnie bym się zajęła takim słodziakiem :) myślałam, że to czarny bocianek patrząc na dziobek. Hafty cudne :) W ogrodzie bajecznie :) u mnie moje-Twoje liliowce są wysokie i mają już pąki:) ciekawa jestem kolorków :)Przetacznik też mnie zachwyca, a jeszcze bardziej odentka, którą mam od Ciebie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOjej ale maleństwo szkoda że wypadło z gniazda ... Hafty cudne i w ogrodzie przepięknie Aniu Ci kwitnie, u mnie dopiero pąki liliowców wyłażą :))) o "w ukryciu "lub "naśladowca" mi się podobała a czytałam bardzo dawno temu i od tamtej chwili lubię Spindler tej 2 jeszcze nie czytałam ale podobną tematykę spotkałam u Kava ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCudowny bociek :)W tym roku miałam akcję ratowania pisklaka sprzed kłów psa, został oddany rodzicom i teraz jest już latającym młodzieńcem ;)
OdpowiedzUsuńO jej! Biedny bocianek! To on już z Damianem zostanie na zimę, bo jak odleci? Bocianom ciężko wychować trzy maleństwa, te mocniejsze się rozpychają i słabeusz najczęściej ginie wyrzucony z gniazda. Tu jest inaczej:)Chwała takim ludziom! Ukłony dla Damiana!!!
OdpowiedzUsuńJa kiedyś wychowałam małego jerzyka, traktował mnie jak matkę, piszczał gdy wchodziłam do pokoju, bo chciał jeść. Wszystko się dobrze skończyło, dorósł i odleciał:) Ale w międzyczasie wyjechał z nami na wczasy:)))
Przypuszczam, że bocianie dziecko było zbyt słabe i nie wypadło lecz zostało wyrzucone z gniazda.
OdpowiedzUsuńAniu, jestem zachwycona przetacznikiem kłosowym.
Nie mam tej rośliny w swoim ogrodzie. Muszę poszukać nasion lub rozsady.
Pozdrawiam:)