Osoby, które od dawna śledzą mojego bloga, pewnie pamiętają Kajtka, bociana, którego mój zięć wychował od pisklaka. Dużo o nim pisałam, nie będę Wam linkować wszystkich postów, ale tutaj są jego początki, a tutaj o nim - dorosłym bocianie. Jeśli macie ochotę na więcej, możecie wejść w etykietę "bocian".
Kajtek, mając przeszło dwa lata zaginął. Wszyscy to strasznie przeżywali, oczywiście najbardziej Damian, który jeździł po okolicy i wciąż go szukał. Niestety, ślad po nim zaginął:( Widziano go obok dużego sklepu sieciowego, gdzie często przyfruwał za Damiana mamą, ludzie robili sobie z nim zdjęcia, był lokalną atrakcją. Często Andżela jeździła, by "odholować" go do domu, tzn. ona jechała, a on podfruwał za nią;)
Nie wiedzieliśmy co myśleć, ale wciąż wierzyliśmy że wróci. Niestety, poszukiwania nie przyniosły efektów.
Nie pamiętam dokładnie, ale chyba po paru miesiącach (może dwóch - trzech) do Damiana zadzwonili z łódzkiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt. Okazało się, że trafił do nich bocian, a ponieważ miał obrączkę z imieniem i numerem telefonu, wiedzieli kogo powiadomić. To był Kajtek, znalazł się ponad 100 km od domu. Wszyscy byli szczęśliwi że żyje, jednak nie było możliwe by do nas wrócił, został tam, gdzie wierzymy, że też będzie mu dobrze:(
Parę dni temu Andżela trafiła na artykuł z 2017 roku, o bocianie, który zaatakował dziecko. Okazało się, że to nasz Kajtek(poznaliśmy po obrączce, którą Damian mu założył), tym razem uciekł z wyżej wymienionego ośrodka!
https://expressilustrowany.pl/bocian-zaatakowal-dziecko-spacerowal-miejskimi-chodnikami/ar/12443880
Kajtek atakujący dziecko?! Nigdy w to nie uwierzymy. Tutaj dzieci mogły biegać obok niego, robić zdjęcia i żadnego nawet nie postraszył. Jestem pewna, że to dzieci atakowały jego, on się po prostu bronił. Zdenerwowało nas też nierzetelne przedstawienie faktów przez autora artykułu, dokładnie słowa, że "został porzucony przez człowieka". Wkurzają mnie osoby, które tak nieprofesjonalnie podchodzą do swojej pracy, za którą przecież biorą pieniądze! Wystarczyło, by autor podjął minimalny wysiłek, porozmawiał w ośrodku, oni znają historię Kajtka! Czy ptak porzucony przez człowieka ma na nodze jego numer telefonu? Może autor artykułu nie lubi zwierząt, ale dla nas, a szczególnie dla Damiana i jego bliskich, Kajtek był członkiem rodziny.
Zaczęłam o Kajtku, ale dzisiejszy post jest raczej o jego gnieździe, które Damian zrobił specjalnie dla niego, bo bociany z rodzinnego gniazda wciąż go przeganiały. Teraz stało niepotrzebne, dlatego jesienią Damian przywiózł je z nadzieją, że kiedyś osiedlą się tu inne bociany. Miejsce jest dobre: mini rzeczka, staw, łąki i pola. Niestety, na razie żadna para nie osiedliła się.
Parę dni temu budzi mnie telefon - to Damian, który był już w pracy. Zaaferowany krzyczy, że podobno na gnieździe siedzi bocian (sąsiedzi do niego dzwonili), prosił bym zrobiła zdjęcie i mu przysłała;)
Podnoszę roletę - rzeczywiście, siedzi!
Zrobiłam mu całą sesję fotograficzną, niestety nie chciał się osiedlić, pewnie tylko przysiadł na odpoczynek, zresztą już chyba za późno na zakładanie gniazda. Mimo wszystko sprawił nam i sąsiadom mnóstwo radości, wierzymy że za rok może jakaś para się tu osiedli;)
Po odpoczynku i toalecie odleciał, gniazdo znowu jest puste.
Widzimy jednak, że bociany chętnie szukają pożywienia na okolicznych polach, więc wierzymy że kiedyś i tutaj się osiedlą;)
Dziś był post przyrodniczy, ale w następnym pokażę na co potrzebne były mi foamiranowe kwiatki, które tworzyłam ;)
Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie komentarze:) Pozdrawiam cieplutko:)
Kwiatki prześliczne. Domyślam się, że powstanie z nimi coś wyjątkowego. Kilka dni temu myślałam o Waszym Kajtku. Zastanawiałam się co z nim się stało. Aniu, czy macie kontakt z Ośrodkiem w Łodzi i wiecie co dzieje się z Kajtkiem?
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Łodzi. Jutro do nich zadzwonię w sprawie sarny Basi. Boję się o nią czy sobie poradzi gdy przyjdzie zima. Trudno byłoby jej uciekać na trzech nogach.
Aniu, miłej, słonecznej niedzieli:)
Lusiu, tutaj są wykazy wszystkich ośrodków rehabilitacji zwierząt w Polsce
Usuńhttps://www.gdos.gov.pl/wykaz-osrodkow-rehabilitacji-zwierzat-w-polsce
Z ośrodka w Łodzi dzwonili do Damiana w 2017 roku, co jakiś czas zdawali relację co z Kajtkiem, pisali że można go odwiedzić, ale później kontakt się urwał.
Aniu, dzwoniłam do kilku ośrodków. Oświadczono mi, że w obecnej chwili nie posiadają funduszy na nowe zwierzęta. Muszą zapewnić byt tym co maja u siebie. Jest jeden ośrodek ale musiałabym własnym transportem dostarczyć sarnę. Jest jednak problem jak ją złapać.
UsuńPozdrawiam:)
Jak zwykle, wszystko rozbija się o pieniądze:(
UsuńWam będzie trudno ją złapać, ale takie ośrodki wiedzą jak to zrobić, poza tym na pewno mają jakieś klatki czy coś takiego. Niestety, mimo że dużo się mówi o ochronie zwierząt itp., a jednak nikt nie pomoże. Ciekawe co na to obrońcy przyrody, może musiałabyś poszukać takich organizacji?
Niezwykła historia bociana, mnie też raczej sie zdaję, że dzieci go atakowały i Majtek sie bronił.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu trochę długo dziś u Ciebie , ale lubię czytać Twoje historyjki. Pamiętam jak pisałaś o Kajtku. Wzruszająca historia i trochę żal że Kajtek zaginął. Ale mam nadzieję, że ma się dobrze i założył szczęśliwą rodzinkę.
OdpowiedzUsuńKwiatuszki z foamiranu cudne i projekt będzie na pewno wspaniały.
Pozdrawiam.
Lubię gdy piszesz. Widać, że temat Cię pochłania. A jeżeli chodzi o Kajtka, to zawsze mi się przypomina dziadek, który ratował różne zwierzęta i mówił, że tylko bardzo skrzywdzone i atakowane zwierzęta, atakują ludzi. A o dziennikarzach niektórych nie będę się wypowiadać, bo krew mi się aż burzy. Na szczęście większość dziennikarzy to porządni i pracowici ludzie, którzy starają się przedstawić fakty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Ps. Śliczne kwiatuszki.
Czytałam z zapartym tchem o Waszym Kajtku. Ja się strasznie przywiązuję do zwierząt i ptaszków. Do dziś jak widzę gołębie, to się zastanawiam, czy któreś z nich to nie są te, które wykluły się u mnie na balkonie? Mam nadzieję, że Kajtek jest cały i zdrowy i nic mu nie grozi. A dziennikarze? Wiadomo, część z nich szuka taniej sensacji, byle tylko się dobrze czytało, a jeszcze lepiej sprzedawało, bo to kasa. kwiatuszki Aniu zrobiłaś śliczniusie :)
OdpowiedzUsuńAniu, cudne te kwiatuszki zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w przyszłym roku w gnieździe zamieszka jakaś miła para bocianów. Szkoda, że niepokorny Kajtek poszedł swoją drogą.
A o "rzetelności"dziennikarskiej szkoda pisać.
Buziaki.
I przeczytałam sobie wszystkie posty otagowane "bocian".
UsuńAniu,ale się wzruszyłam czytając ten Twój post:) Tylko nie rozumiem dlaczego nie można było zabrać Kajtka z tego ośrodka????Pozdrawiam Aniu:)
OdpowiedzUsuńDamian chciał go zabrać, ale powiedzieli że jest już zarejestrowany, dostają na niego dotacje i nie mogą oddać. Poza tym to dzikie zwierze, więc nie może być u prywatnej osoby:(
UsuńWierzę ze ten bociek robił rozeznanie:) a historia Kajtka przejmująca i na pewno dobrze się skończy niestety co niektórzy idą na skróty byleby sie sprzedało. Kwiatuszki przepiekne
OdpowiedzUsuńDo kazdego zwierzaka jakiego przygarniamy do domu przywiazujemy sie i kochamy calym sercem !!! Piekna historia ,trzymam kciuki ,aby za rok osiedlila sie u Was jaka para Bocianow !!! A kwiatuszki Cuuudne :)) Ciekawe co z nich wyczarowalas :)) Pozdrawiam Cieplutko :))
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia Aniu. Życzę aby w przyszłym roku osiedliła się u Was bociania rodzinka. Kwiatuszki przecudne. Pozdrawiam milutko.:)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, Aniu.
OdpowiedzUsuńA kwiatuszki śliczne zrobiłaś :-)
Pozdrawiam cieplutko 😃
Niezwykła jest ta historia Kajtka!
OdpowiedzUsuńKwiatuszki cudne :-)
pozdrawiam :-)
bardzo ciekawa historia Kajtka.Może jeszcze wróci! Bociany zazwyczaj są łagodne, więc też jakoś nie chce mi sie wierzyć w ten jeo atak. Może autor nie miał pomysłu na wpis i peplał co się da :) Kwatuszki piękne!
OdpowiedzUsuńPiękna historia o przyjaźni ludzi i ptaków. Uwielbiam bociany, oczekujemy wszyscy kiedy przylecą. I choć w mojej wiosce nie ma żadnego gniazda, to bardzo przeżywamy każdy odlot bocianów z sąsiednich miejscowości. To taki nasz polski symbol.
OdpowiedzUsuńAleż niezwykla historia! Pozostaje tylko życzyć nowego lokatora!
OdpowiedzUsuńWidok bociana w gnieździe urzekający, a kwiatki prześliczne :-)
OdpowiedzUsuńCo do dziennikarza - fakty nie są ważne, ważne jest by sensacja była.
Piękniś :)
OdpowiedzUsuńBociania sesja, pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń