Obserwatorzy

wtorek, 30 stycznia 2024

Tradycyjnie czytelnictwo, choć nie tylko

Witajcie w 2024 roku!

Nareszcie mogę powiedzieć, że w pełni wykorzystuję swoją emeryturę! Co robię? Czytam, czytam, czytam, o ile pogoda pozwala jeżdżę na przejażdżki rowerowe, zaczęłam też prace ogrodowe (przycinanie) i czytam, czytam, czytam;) 

Zanim pokażę efekty mojego czytania, najpierw muszę się pochwalić...

Po raz pierwszy widziałam na żywo, w dodatku w moim ogrodzie, gile! Przepiękne ptaki!

U góry samce, niżej samiczka
I poniżej obie pary
Przez kilka dni żywiły się nasionami moich pęcherznic kalinolistnych, gdy objadły wszystko, poleciały dalej. Już mam w planach posadzić więcej pęcherznic hihi. 

No dobrze, teraz przechodzę do czytelnictwa, bo trochę tego będzie;)
W tym miesiącu przeczytałam 13 książek!!! Samej mi się nie chce wierzyć, ale tyle wyszło, w dodatku wcale nie jakieś tam cieniutkie, a jeszcze dodam że czytam czternastą, ale skończę ją w lutym, bo ma coś około 500 stron. 

Rozgośćcie się, może coś Wam się spodoba...

Zacznę od kryminałów. Wiem że wiele/wielu z Was ich nie lubi, dlatego pójdą na pierwszy ogień;) Ja lubię sobie od czasu do czasu podnieść adrenalinę;)

Przemysław Piotrowski, seria z Lutą Karabiną:

1. "Prawo matki", 392s      7/10

2. "Nic do stracenia", 400s.    7/10

Lubię kryminały Piotrowskiego, te też fajnie się czytało, jak widać oceniłam 7 na 10 punktów, ale zachwycona nie jestem. Główna bohaterka - Luta Karabina, nie przekonała mnie do siebie, mimo wszystko akcja wciąga. 





Remigiusz Mróz "Widmo Brockenu", 480 s.     5/10

Z książek R. Mroza lubiłam jedynie serię z komisarzem Forstem, ale okazuje się, że co z dużo to nie zdrowo. To już ósma część i jak dla mnie czas skończyć. Przeczytałam, ale to będzie moje pożegnanie z Forstem.



I ostatni kryminał...

Hanna Greń "Pięć i pół śmierci", 360 s.   7/10

Powiem po prostu - dobrze się czytało.



No i teraz literatura piękna, obyczajowa, romans.

Janusz Majewski: 

1. "Siedlisko", 495 s.   6/10

2. "Zima w Siedlisku", 286 s.  4/10

Myślę, że pamiętacie ten film. Może dlatego, że miałam go w głowie, książka mniej mnie wciągnęła. Nie lubię czytać jak już coś obejrzałam (wolę odwrotnie), więc nie wiem dlaczego w ogóle ją wypożyczyłam;) Druga część - szkoda czasu. 





I teraz to, co polecam najbardziej...

Joanna Tekieli i cykl Olszowy Jar:

1. "Zaczarowana zima w Olszowym Jarze" 368 s.   8/10

2. "Cudowna wiosna w Olszowym Jarze", 368 s.     8/10

3. "Szalone lato w Olszowym Jarze", 360 s.      8/10

4. "Malownicza jesień w Olszowym Jarze", 360 s.    8/10

Bardzo lubię książki pani Joanny, tą serią też byłam zachwycona. Powiem Wam, że tak mnie wciągnęły, że przez 5 dni przeczytałam wszystkie 4 części. Polecam.









Karolina Wilczyńska, seria Sklepik ze wspomnieniami"
1. "Cukiernica z fotografii", 350 s.    7/10
2. "Srebrna bransoletka", 336 s.      8/10

Trzy niezależne, mega silne psychicznie kobiety (babcia, mama i córka) i tajemnice. 
Polecam, naprawdę świetne, a druga część wyciska łzy. 




I ostatnia, tym razem powieść historyczna.

Anna Rybakiewicz "Agentka wroga", 368 s.    8/10

Nie znałam autorki, ale na pewno sięgnę po inne jej książki. Ciekawa pozycja. Polecam.



Podsumowując styczeń: 13 książek, 4923 strony co daje ok. 159 stron dziennie. 

Tu już zapasik na luty. Obecnie czytam "Chłopki"




Pozdrawiam Was ciepluteńko:)

10 komentarzy:

  1. Aniu gratuluję Ci wyniku czytelniczego !! Jak wiesz nie przepadam za kryminałami, ale J. Tekieli uwielbiam. Cyklu w Olszowym Jarze jeszcze nie czytałam ale na pewno kiedyś go przeczytam. K. Wilczyńską też lubię i na pewno kiedyś przeczytam książki polecane przez Ciebie. R. Mroza mam dwie w domu ale nie wiem czy się na nie skuszę. Fajnie że masz pasję i że możem ją w końcu wykorzystać na emeryturze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ... Brawo. Gratuluję. Wydawało mi się, że dużo czytam, a styczeń zamykam 5 książkami i 1935 stron. Podziwiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, piękny wynik czytelniczy. Gile są super. W moim karmniku w tym roku oprócz bogatek i modraszek pojawiła się sikorka sosnówka. Niestety dwie bogatki mają ptasią ospę okropnie to wygląda.
    Uściski - Małgosia X

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu dziękuje za kolejne świetne recenzję na pewno skorzystam:) Hannę Greń lubię, tym bardziej po nią sięgam, bo to bielszczanka jest;) Mroza nigdy nie lubiłam i chyba tak zostanie, jest wiele innych kryminałów;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamówiłam książki Tekieli w bibliotece, bo spotkałam wiele ciepłych opinii na blogach, a zupełnie nie znam Autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie udało się uchwycić te gile na zdjęciach :D Gratuluję tylu przeczytanych książek :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, jak mnie te Gile ucieszyły, wspaniałe. Ogromne to szczęście mieć je w ogrodzie, cieszę się razem z Tobą. <3 Mam szok i czuję wielki podziw...tyle książek w jeden miesiąc, brawooooo. :) Ja przeczytałam trzy. hehe Ciekawe propozycje, ale no zawsze po takich postach chce mi sie czytać, resztę olać i tylko czytać. Teraz czytam Życie marionetek i bawię się na całego. :) Dziękuję za post, taki, który mega mnie zrelaksował. Zawsze dużo dobra dla Ciebie posyłam, przytulam mocno. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. łał Aniu jesteś niesamowita gratuluję, ale rok mocno zaczynasz :) haha ale nam się złożyło ten sam miesiąc i aż dwie książki wspólnie czytane - no te faktycznie same się czytały :)))) O serie z Forstem to wcześniej skończyłam, a do tej serii z Gerardem nie zachęcam- jestem ciekawa " Inne tonacje ciszy" Mroza podobno coś romantycznego :) Wilczyńską lubię i tego nie znam jeszcze ;) Ja na Chłopki jestem zapisana - oj piękny i duży stosik Aniu To życzę, aby były ciekawe te opowieści :) Gile cudne miałam okazje już je podziwiać na żywo :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Też kiedyś przyleciały gile do mojego ogrodu. Piękny widok. No niestety zdjęcia mi się nie udały. Ty masz piękną pamiątkę. Czytelnictwo wspaniałe. Gratulacje:-).

    OdpowiedzUsuń
  10. Chylę czoła przed tak wspaniałym dorobkiem czytelniczym - przeczytanie 13 książek zajęłoby mi 4 miesiące, a teraz, gdy przybyło mi obowiązków, nawet dłużej.

    Gdy byłam mała dziewczynką, gile były częstymi gośćmi parapetów naszego położonego w samym centrum miasta mieszkania. I sikorki. Przylatywały skuszone smakołykami przygotowywanymi specjalnie dla nich rzez babcię.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:)