Strony

środa, 28 lutego 2018

Przeczytane w lutym

Muszę Wam powiedzieć, że dzięki takim postom u Was, dzięki zaglądaniu na http://lubimyczytac.pl/ , no i w końcu dzięki moim paniom bibliotekarkom, które dobrze znają mój gust, książki które wypożyczam raczej zawsze bardzo mi się podobają. W tym miesiącu również powiedzmy, że w dziewięćdziesiąciu procentach trafiłam.

Magdalena Witkiewicz "Po prostu bądź" , 336s. 
Autorka jest dla mnie odkryciem. Do tej pory nie czytałam żadnej z jej książek, ale na pewno zostanę z nią na dłużej. Super książka! Polecam


Gabriela Gargaś "A między nami wspomnienia", 424s.
Pierwszych kilka stron mnie nie wciągnęło, później akcja rozkręciła się, by znów zwolnić. Podobała mi się trochę mniej niż powyższa, ale nie żałuję że przeczytałam.


Brittainy C.Cherry "Kochając pana Danielsa", 432s.
Fajna książka, tylko nie w moim przedziale wiekowym;)


Tess Gerritsen "Grzesznik", 400s. i tej samej autorki "Dolina umarłych" 400s.
Obie książki REWELACYJNE! Powinno czytać się je w takiej właśnie kolejności.




Władysław Szpilman "Pianista" 216s.
Nie oglądałam filmu, dlatego sięgnęłam po książkę, zresztą od czasu do czasu warto sięgnąć po trudniejszą lekturę.
Warszawa, czasy II wojny światowej, słynny pianista Władysław Szpilman i jego walka o przetrwanie. Wstrząsająca lektura.


Podsumowując.
W lutym przeczytałam 6 książek, czyli 2208 stron, od początku roku 12 pozycji, razem piękna okrągła liczba 4400 stron

Pozdrawiam Was cieplutko:) Jutro już marzec, wiosenny miesiąc, więc mróz nie mróz, humor na pewno lepszy;)

wtorek, 27 lutego 2018

Romantyczna karteczka ...

... z drucianą ozdobą.

W tym roku biorę udział w wyzwaniach Kartkowego ABC i wiedząc, że po powrocie do pracy będę miała dużo mniej czasu na kartki, jeszcze w czasie ferii zrobiłam karteczkę z myślą o tym wyzwaniu. Pomyślałam że będzie litera D, .... no i co tu projektantki mogą wymyślić: drzewo, drabinę, domek, drut ? 
Postawiłam na drut i zrobiłam karteczkę z drucianym drzewkiem, a raczej gałązką z listkami. Takie drzewko widziałam kiedyś na youtube u Magic Place. Swoją drogą uwielbiam kobitkę, jest taka życiowa;)
Oczywiście moje drzewko/gałązka nawet nie umywa się do Jej pracy, ale nie jest źle, poza tym  zawsze to coś innego. 
Zadowolona z siebie czekałam na podanie tematu wyzwania, a tu zonk, projektantkom D skojarzyło się z dratwą!
Przeraziłam się, niby coś tam gdzieś o dratwie słyszałam, ale nie umiałam dokładnie określić co to takiego, kojarzyła mi się jedynie z szewcem. Szybko zapukałam do wujka google i... hura! Dratwa to po prostu sznurek lniany! Hihi, sznureczki lniane wykorzystuję prawie w każdej pracy, w tej też, więc mimo że nie drucik, ale jednak pasuje;) Wykorzystałam też jeden z wcześniej robionych kwiatków z organzy (pokazywałam tutaj ). Jak pamiętacie robiłam kilka różnych,  jednak w tym kolorze najbardziej mi się podobają.
No to zapraszam do oglądania:)





Jestem z niej zadowolona i mam nadzieję że Wam również się podoba;)
Trzymajcie się cieplutko:)

poniedziałek, 26 lutego 2018

W karmniku

Zima przypomniała sobie że powinna być sroga, szkoda że dopiero teraz, kiedy z takim upragnieniem czekamy na wiosnę. Mrozi konkretnie, teraz mam -13, a będzie jeszcze gorzej. Cieszyłam się że padał śnieg, niestety jest go za mało, by roślinki, które już poczuły wiosnę, miały zabezpieczenie.
Do karmnika wciąż przylatują ptaki. Trochę żałuję że tylko sikorki i wróble, od czasu do czasu zjawia się para sierpówek. W inne, widocznie bardziej mroźne i śnieżne zimy zaglądały dzwońce, trznadle, czyżyki, kwiczoły, kosy, a nawet jery i grubodzioby. Szkoda, bo lubię polować na nie z aparatem.













Miłego tygodnia i oby jak najszybciej nadeszła wiosna:)

sobota, 24 lutego 2018

Kwiaty sobie robię cz.2

Dziś kwiaty z pianki.
Miałam je pokazać wcześniej, ale nie mogłam odnaleźć gdzie je widziałam, a tym samym nie mogłabym podać autorki pomysłu. Wiedziałam że nazywały się jakoś zimowo, wpisywałam "zimowe kwiaty", "śnieżne kwiaty", "zimne kwiaty"... nagle wczoraj trafiłam, to "lodowe kwiaty" hehe.

Kurs na nie znajdziecie TUTAJ, na blogu CraftManii.
Do ich wykonania potrzebna jest pianka zabezpieczająca przed uszkodzeniem, jaką znajdziecie w paczkach.

Ostatnio w mojej rodzinie duże zmiany,  robiliśmy solidne zakupy, kupiliśmy trochę mebli i sprzętów, więc pianki mam pod dostatkiem, żal nie wykorzystać.

Zrobienie kwiatków to już prościzna;) Wystarczy wyciąć kwiaty dziurkaczem, wykrojnikiem lub samodzielnie nożyczkami...

 Następnie składać naprzemiennie ile chcemy warstw. Autorka kursu łączyła je nitem, ja niestety nie mam, dlatego sklejałam. Początkowo użyłam kleju na gorąco, niestety nie sprawdza się, topi piankę. Złapałam więc za klej, który stosuję prawie do wszystkiego, czyli Magik i udało się;)


 Można dodać co tylko zechcecie: tiul, guziki, pręciki, perełki itp.
 Można podkleić liście wycięte z gipiury czy inne.
Fajne, prawda?

Na koniec, by ociepić trochę lodowe klimaty, moja wiosna, oczywiście parapetowa, bo za oknem słonecznie, ale mrozi że hej.


Tak było wczoraj, dziś śnieg, ale cieszę się, bo może ochroni rośliny przed mrozami.

Dziękuję Wam za odwiedziny i komentarze:) Za chwilę uciekam na imprezkę, Filip ma już 8 lat;) Zajrzę do Was w nocy lub jutro.
Pozdrawiam cieplutko:)

piątek, 23 lutego 2018

Kwiaty sobie robię cz.1

Większość z Was na pewno zna , nie odkryję tu Ameryki, ale robiłam, to pokażę.  Kto wykonuje karteczki ten wie jakie są ceny gotowych kwiatów. Maleńki bukiecik z 5-ciu 2cm kwiatków wiśni to cena 2,50, a 10 szt. różyczek 2cm - 4,50. Takich kwiatków na kartce trochę umieszczam, np. na ostatniej wykorzystałam 8, byłoby więcej, ale zastosowałam jeden większy, własnoręcznie wykonany.

Kilka lat wcześniej robiłam kwiatki z organzy i tiulu jako broszki. Teraz pomyślałam ... a dlaczego by nie zrobić mniejszych na kartki;)
Jak pomyślałam, tak zrobiłam...

Robi się je bardzo prosto, a przede wszystkim możemy wykorzystać skrawki materiałów jakich pewnie każda z nas ma mnóstwo, ja w każdym bądź razie mam, bo jestem chomik;) Mogą to być stare firany, resztki moskitiery, apaszki itp.

Z organzy wycinamy kółka, muszą być troszkę większe niż rozmiar kwiatka jaki chcemy zrobić. Nie musimy starać się wycinać idealnie. Później każde kółeczko zbliżamy delikatnie do płomienia (właściwie nawet nie do płomienia tylko wyżej, nad jego ciepłem) i stapiamy dookoła. Musimy wyczuć na jakiej wysokości, bo nie chodzi o to by przypalić tylko delikatnie stopić brzegi.

Później to już prosta sprawa... składamy po kilka kółeczek, przed górnym kółkiem można włożyć kawałek tiulu czy koronki. Ja łączę je zszywając nitką, a w środek doklejam koralik, pręciki, kryształek, guzik itp.


 Łatwe, prawda?


A tak kwiatek wygląda na kartce, którą już wcześniej pokazywałam.

Mam nadzieję że choć troszkę Was zainspirowałam.
Jutro pokażę Wam inny sposób na kwiatki. 


Witam serdecznie wśród moich obserwatorów Urszulę Wielińską:) Cieszę się, że zechciałaś pozostać na dłużej:)
Pozdrawiam cieplutko Wszystkich tu zaglądających:)