Wczoraj było apogeum, nawet wdychane powietrze parzyło płuca:( Środki doraźne nie przynosiły ukojenia:(
Zazdrościłam Filipowi i Andżeli że mogli szaleć na macie(zjeżdżalni) wodnej... w sumie to chętnie pojechałabym ślizgiem, ale było ryzyko, mogłabym już nie wstać hehe.
Basen był dobry o ile siedziało się w nim non stop, a jeszcze lepiej gdyby z góry leciał prysznic.
Można było wytrzymać jedynie siedząc w basenie, z głową w cieniu, popijając wodę z lodem i orzeźwiającą miętą.W takich warunkach nie miałam ochoty na nic, igła mnie parzyła, a na sam widok włóczki i szydełka oblewałam się potem. Nie powiem jednak że zupełnie zarzuciłam robótki... coś tam robiłam, ale w ślimaczym tempie i nie nadaje się jeszcze do pokazania. Mogłam za to czytać.
Przeczytałam "Trzy tygodnie w Paryżu" Barbary Taylor Bradford.
Książka lekka, przyjemna, chociaż bez wielkiego wow, ale warto, choćby dla odprężenia, po nią sięgnąć.
Teraz zaczęłam pierwszą część serii MALOWNICZE "Wymarzony dom" Magdaleny Kordel i już po kilku stronach myślę że będzie to niezapomniana lektura.
Bohaterka bez żalu porzuca swojego faceta, a że przy okazji był jej szefem to i pracę. W czasie opijania tego faktu, przez przypadek i bez zastanowienia kupuje dom. Wyobrażacie sobie? Kupiła dom, którego nie widziała nawet na zdjęciu, nie wie w jakim jest stanie, mało tego, nie ma pojęcia gdzie się znajduje. Dopiero na drugi dzień dowiaduje się że w górach, w małej miejscowości o wdzięcznej nazwie - Malownicze. Nie jest jednak załamana tym faktem, zostawia wszystko i jedzie zobaczyć swoje nowe miejsce, a co zastaje.... przeczytajcie sami;)
Dziś, mimo że jeszcze nie jest idealnie, to w porównaniu z ostatnimi dniami o niebo lepiej. Od czasu do czasu chmurki przesłonią słońce, gdzieś w oddali grzmi, a przede wszystkim powiewa orzeźwiający wietrzyk. Oby już tak zostało, ale prognozy są niestety inne:(
Życzę Wam miłego niedzielnego wypoczynku :)
Aniu, wszystko ładne, piękne, ale mimo obaw, trzeba było ślizgnąć się na tej macie i dać nura do baseniku. To by dopiero była radocha, chłodzenie całkowite zapewnione. Wcale Ci się nie dziwię, że robótkowo mało poczyniłaś, w ten skwar na wolnym powietrzu, to tylko zahartowani rolnicy są w stanie pracować i zbierać plon swej pracy, bo jak przyszłaby burza, nic by się nie ostało. W ogrodzie owoce już pięknie dojrzewają, kwiaty ślicznie wyglądają/ ciągle musisz je zraszać/, w takim otoczeniu miło sobie poleniuchować z książką w garści.
OdpowiedzUsuńTobie też miłego, chłodnego popołudniowego wypoczynku życzę.
Dziękuję Danusiu:) O ogród dbam, podlewam i jego i siebie nie myśląc o rachunkach za wodę, trudno założenie go od nowa wyniosłoby dużo więcej.
UsuńWspółczuję, że Twój organizm nie toleruje takich temperatur.
OdpowiedzUsuńUwielbiam taką pogodę i jestem w swoim żywiole. U mnie też grzmi. Boję się, ze przyjdą nawałnice i zrobią w ogrodzie spustoszenia.
Czytałam Wymarzony dom Magdaleny Kordel. Uważam, że książka jest warta przeczytania.
Pozdrawiam:)*
Też boję się nawałnic:( Jak to jest z tym klimatem, czy nie może być normalny, tzn. jak w nazwie - umiarkowany!!!
UsuńAniu współczuję, ja takie temperatury znoszę dobrze, ale z robótkami też mi nie po drodze.
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia z ogrodu :)
Praca rolnika to jedna z najcichszych i niedoceniana przez nas,-nie zazdroszczę im niczego, ale szkoda, że tak mało osób potrafi ich docenić
Nie daj sie upałowi, wkrótce przeminie i będzie lepiej:)
pozdrawiam
Dziękuję Reniu:)
UsuńW takich dniach marzę o wycieczce do Norwegii czy Finlandii;)
Ja również te gorące dni przetrzymuję siedząc w basenie. Musimy jakoś przetrzymać te upały. Mam nadzieję, ze szybko miną.
OdpowiedzUsuńRaczej nie tak szybko, ale nie mamy na to wpływu:(
UsuńPozdrawiam Izabelko:)
I ja ledwo przeżyłam wczorajszy dzień, choć wolę ciepło to jednak ten upał był ponad moje siły
OdpowiedzUsuńNiestety, klimat nam się zmienia:(
UsuńAnuś wiem co to znaczy nie znosić upałów, bo sama jestem z chłodnolubnych. Liczyłam, że mam już za sobą ciepełko ... a tu masz ... następne.
OdpowiedzUsuńNa działce gorąco, w bloku jeszcze gorzej ... Teraz czekam na ciut chłodniej, bo trzeba jechać podlać pomidory.
Buziaczki ... i trochę chłodu
W domu też mam saunę, bo dach z blachy...wrrr.
UsuńBuziaczki Danuś:)
U nas z dnia na dzień jest coraz gorzej. Grzmi gdzieś na horyzoncie ale chyba nas ominie. Myślałam, że jestem odporna na takie lato ale tym razem się przegrzałam i skończyły mi się pomysły na ochłodę. Pozdrawiam Cię Aniu.....chyba chłodniutko!
OdpowiedzUsuńNiestety ma tak być do 20 sierpnia, a wcale nie jest powiedziane że we wrześniu upały nie wrócą:(
UsuńBuziaczki Ewuś:)
Aniu, ja znoszę te upały dość dobrze. Nawet jak sobie pomyślę, to wole to co teraz za oknem niż zimę i chlapę. Ale wiem jak się męczą osoby nietolerujące upałów. Nic nie rób na polu, bo mogłoby się źle skończyć. Ogród sobie musi poradzić sam.
OdpowiedzUsuńOwiń się w mokre prześcieradło i póki co, nadal czytaj :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dokładnie tak robię;) Śpię przykryta mokrym ręcznikiem.
UsuńPozdrawiam Ewuś:)
Anuś upały powoli się kończą :) ja cieszę się ze jestem na urlopie i nie muszę nigdzie wychodzić. Twój napój orzeźwiający chłodzi od samego patrzenia na szklaneczkę :) A zjeżdżalnia super :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo u mnie Kochaniutka chyba by Ci sie spodobalo , pogoda kompletna lipa , tragedia , zimno i pochmurnie :( Zamienilabym sie z Toba :*
OdpowiedzUsuńJa kocham upały! U nas na Pomorzu też jest upał. Zjeżdżalnia super, a napój orzeźwiający na pewno wspaniale schładza. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAniu ja tez juz ledwo zipie w tych upałach , t6ym bardziej ja jestem raczej zimnolubna. A ja nawet nie mam gdzie się schłodzic , bo nawet takiego małego baseniku nie posiadam.
OdpowiedzUsuńMoże jakos dtrwamy do końca sierpnia.
Pozdrawiam
To czemu nie fota w basenie i może być bez szaleństw ;) Ja siedzę umknięta w domu i ubolewam jak trzeba coś ugotować ....
OdpowiedzUsuńWspaniałe owocki, no patrz a ja myślałam że tylko u mnie dzwonek się pomylił i dopiero teraz zakwitł ;)
Na Kordel to muszę się skusić koniecznie :)
pozdrawiam
Chętnie bym wpadła do Was na mate wodą hehe : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj, ten skwar dokucza, ale cóż, latem upał, zimą mróz :) Jednak wolę lato i kursowanie pod zimny prysznic ;)
OdpowiedzUsuńA mi się taka pogoda bardzo podoba, ale o tym już wiesz. Teraz nawet jeszcze bardziej, bo przynajmniej niespodziewanie malowana kuchnia szybciej wyschnie.
OdpowiedzUsuńAniu upał jest niemożliwy,szydełko klei się do rąk,nic nie idzie zrobić,w ogrodzie piękne owoce i warzywa,u mnie pomidory na działce poschły,mimo że były podlewane,nie wiem może jakaś choroba ?
OdpowiedzUsuńPraca rolnika w upały jest ciężka,wiem coś o tym,jako dziecko mieszkałam na wsi i często trzeba było pomagać rodzicom:))
Pozdrawiam.
Wczoraj mój mąż skończył żniwa!!! PODZIWIAM GO że daje radę, ale w sumie za bardzo wyjścia nie ma! Upały też nie dla mnie, już nie ma gdzie sie przed nimi schować, w domku tez prawie 30 stopni!
OdpowiedzUsuńOglądam sobie coraz to starsze posty, które powstały podczas mojego urlopu - i ciągle upał.... Tak, 8.08 było potwornie, jak jechaliśmy, to mimo klimatyzacji w samochodzie, woda w butelkach była ciepła... A rolnicy na polach...
OdpowiedzUsuńniestety w wielkim mieście nie jest łatwo przeżyć w taki czas... ale jakoś dajemy radę ;-D
OdpowiedzUsuńa my przegapilismy upaly w polaczeniu z basenem. nawet nie wiesz jak zaluje,ze meza nie zmobilizowalam wczesniej. teraz od dwoch dni stoi ale woda poki co zimna. juz dzis troche pobylismy w niej ale to nie to jak te upaly jak byly. mam cicha nadzieje,ze zdazy sie ogrzac jeszcze
OdpowiedzUsuńale fajna ta slizgawka- moi rozrobili bloto i jezdzili ostatnio :D