Strony

czwartek, 31 października 2019

Przeczytane w październiku

Witajcie!

Wszystkie książki przeczytane w październiku były trafione, bardzo mi się podobały. Mam nadzieję że i Was zachęcę którąś pozycją.

Agnieszka Janiszewska "Szepty i tajemnice" tom I 510 s. i tom II 534s. 
W ubiegłym miesiącu czytałam tej autorki "Urok późnego lata" tom I i II, książki w ogóle mi się nie podobały, dlatego za te, o których teraz piszę, a które już miałam wypożyczone, trudno było mi się zabrać, nawet zastanawiałam się czy w ogóle jest sens czytać. Gdybym się poddała i oddała do biblioteki to byłby straszny błąd.
Oba tomy przeczytałam z wielkim zaciekawieniem. Świetne! Polecam.
Trochę się tylko przyczepię do małej czcionki, ale to wina wydawnictwa, nie autorki.




Joanna Szarańska "Kłopoty mnie kochają" 304 s. i "Do zakochania jeden rok" 328 s. 
W ubiegłym miesiącu czytałam o perypetiach Kaliny,  cykl "Kalina w malinach", tym razem cykl "Kronika pechowych wypadków" i inna bohaterka - Zojka. Podoba mi się styl autorki, czyta się  lekko, zabawnie i przyjemne. Książki fajne na odstresowanie. Mały plus dla Kaliny, która ciut bardziej przypadła mi do gustu.




Laila Shukri "Perska miłość" 528 s.
Zawsze, gdy czytam te arabskie historie, zastanawiam się jak kobiety mogą być tak głupie?! Jedynym wytłumaczeniem jest ślepa miłość.
Książka świetna, na pewno sięgnę po następne części. Polecam.


I ostatnie dwie pozycje to mocny kryminał.
Max Czornyj "Grzech" 400 s. i "Ofiara" 416 s.
Jest naprawdę mocny, ale mnie się podoba, na pewno będę kontynuowała znajomość z tym autorem.




Podsumowując
W październiku przeczytałam 7 książek, razem 3020 stron, od początku roku 74 pozycje co dało 28618 stron.
Dziękuję Wam za przemiłe komentarze:) Pozdrawiam cieplutko:)

wtorek, 29 października 2019

Kartki ślubne z mostkiem

Witajcie!
Mam jeszcze mnóstwo kartek do pokazania, chciałabym je pokazać według jakiegoś kryterium, dlatego dziś wybrałam te z mostkiem. Oprócz zastosowania tej samej tekturki wszystkie są w różowej tonacji... po prostu inne kolory poleciały na zabawy u Ani;)

Pierwsza dla Magdy i Przemka






Następna dla Izabelli i Daniela







I ostatnia dla Eweliny i Kamila





I razem dla porównania, że jednak każda inna;)

Kiedyś Krysia pytała czy róż to mój wybór czy zamawiających.
Krysiu, różnie to bywa... często prosi o to zamawiający, innym razem robię by było zgodne z kolorem przewodnim jaki wybrali Młodzi, a jeszcze innym razem sama po niego sięgam;)

Dziękuję Wam za przemiłe komentarze i życzę, mimo smutnej pory roku, wspaniałego dnia:)

niedziela, 27 października 2019

Nareszcie mam swój

Witajcie!

Jak wszyscy wiecie w tym roku, mimo kiepskich prognoz, grzybki obrodziły. Szalałam, zbierałam, przetwarzałam na różne sposoby, część oczywiście suszyłam, no i teraz trzeba je jakoś przechować. Uszyłam woreczek ze stosownym haftem (tutaj), ale jak to często mamom się zdarza, oddałam córci. Zabrałam się za następny hafcik, a że na poprzednim grzybki były takie piękne, realistyczne, postanowiłam skorzystać z tego samego wzoru, dla odmiany swoje umieściłam w trawie. Mimo wszystko Andżeli jest ładniejszy;)
Jak to zwykle bywa z drugą pracą, szło mi jak po grudzie, ale nareszcie mam!
Jest nawet trochę większy niż ten pierwszy, dla porównania z tym samym zeszytem



Przy zapełnianiu pomyślałam jednak, że dla pewności wszystkich grzybów w nim nie umieszczę, bo wciąż nie jestem pewna jak je najlepiej przechować, dlatego drugą część postanowiłam włożyć do szczelnie zamkniętego słoja...

I do woreczka i do słoja dorzuciłam liście laurowe, w większości własne....


A to część moich zapasów, reszta w zamrażarce;)

Półki są głębokie, w rzędzie na długość mieści się 6 słoików, a że ustawiane podwójnie to 12. Mam tu różne grzybki w occie: podgrzybki, maślaki i opieńki, chciałabym jeszcze gąski, ale nie wiem czy po ochłodzeniu będą. Planowałam wypróbować jeszcze nowy przepis na sałatkę z koncentratem pomidorowym, chociaż nie wiem czy uda mi się jeszcze nazbierać.

Jestem chomikiem, nie tylko przydasi robótkowych, uwielbiam również zapełniać spiżarnię;) Też tak macie?

Dziś już się wyraźnie ochłodziło, wiało, teraz pada... piękniejsza część jesieni staje się przeszłością.

Na szczęście wczoraj zebrałyśmy z Andżelą resztę warzyw z warzywnika (marchewka, pietruszka, por i seler), nie było tego dużo, bo nie mamy możliwości przechowania, tylko tyle by każda z nas zrobiła porcje włoszczyzny na potrzeby własnej kuchni. Pietruszkę i cebulę posadziłyśmy do donic, liście przeznaczyłyśmy na susz i tym sposobem zima nam nie straszna;)

Na koniec trochę uczty dla oczu;)





Pozdrawiam Was ciepluteńko:)